Bar na przedmieściach.

Charlie

Jakoś tak chcę. Nie wiem czemu jakoś tak się przyzwyczaiłam. Poradze sobie. Mama nawet przełknęła to, że mam chłopaka więc będzie dobrze. Może nawet bedzie chciała żebym tak wróciła.

Nuthria

- Matka to matka, zawsze będzie cię kochać.- Stwierdziła z uśmiechem.

Charlie

Nie znasz mojej. Ona nie utrzymuje z moją siostrą kontaktów przez głópich ludzi - powiedziała.

Nuthria

Uniosła brew.
- Slowo dajeś, te stereotypy o matkach są naprawdę aż tak cienkie?- Mruknęła cicho.

Charlie

Nie wiem. Może ją kocha, ale to kryje - powiedziałą z lekkim uśmiechem.
Powiem ci tylko tyle, że moje siostra nic nie zrobiła.

Nuthria

- No to tymbardziej jej nie rozumiem.- Pokręciła głową, obracając swoją szklankę w dłoniach.

Charlie

Ja też jej nie rozumiem. Trudno taka jest, ale co ja mam zrobić - powiedziała.

Nuthria

Wzruszyła ramionami.
- Rodziców nie zrozumiesz.- Powiedziała, a po chwili pokręciła głową, parskając śmiechem.- Jesteśmy z różnych grup społecznych, ale nasi rodzice niewiele się od siebie różnią.- Zauważyła z rozbawieniem.

Charlie

Wszyscy rodzice są tacy sami - powiedziała z śmiejąc się.

Nuthria

- Tego się nie da ukryć.- Przytaknęła, zakładając sobie nogę na nogę i uśmiechając się szeroko.

Charlie

Wiesz o tym, że mam psa - powiedziała z uśmiechem.

Nuthria

- Tak?- Zainteresowała się. Od dawna sama zastanawiała się nad jakimś zwierzakiem.- Skąd?

Charlie

Ze schroniska. Piękną sukę o imieniu Mamba - powiedziała z uśmiechem.

Nuthria

- Mamba?- Uśmiechnęła się.- Zabawne imię.- Powiedziała.- Miszeniec, czy rasowa?- Zapytała.

Charlie

Taka podobda do bernardyna. Jaka ona jest kochana, ale Simbad jej się boi - powiedziała przypominając sobie jak on strasznie piszczał.