Bar na przedmieściach.

Jane

- Nie mam kasy, mam tylko prochy.- odpowiedziała wzruszając ramionami. Usiąść, usiadła i to wygodnie. Zmierzyła wzrokiem cały lokal, nie było chyba tak źle.

Jake

-Spróbuj je sprzedać. - powiedział, wyjmując portfel z kieszeni. Ściągnął kurtkę po czym położył ją na krześle i podszedł do baru.

Jane

- Jasne.- mruknęła. Nigdy nie sprzeda narkotyków, na pewno nie. Przewróciła oczyma. Zaśmiała się pod nosem, hm.. chyba ona może być nawet niebezpieczna. Chodzi za kimś kogo nie zna, tylko po to, żeby go ochronić, czy coś takiego. Dziwne.

Jake

Stojąc przy barze zamówił tylko piwo. Odechciało mu się upić, bo właściwie po co? Odwrócił się i zorientował się, że dziewczyna znów za nim stoi. -Powiedz mi, czemu tak za mną łazisz? Ah, wiem, to ten mój urok. Pewnie marzysz o tym, by tę noc spędzić ze mną w pokoju w hotelu. - powiedział, śmiejąc się.

Jane

- Oczywiście.- odparła krótko. Zgarnęła włosy z czoła, przyglądając mu się. - Upewnij się, czy nie napluli do tego piwa.- dodała zaraz. Zniechęci go i dobrze.

Jake

-Hm, no tak, upewnię się. - mruknął, siadając z powrotem na krześle. -Ile ty masz właściwie lat, co? No i jak masz na imię? - zapytał, choć spodziewał się, że dziewczyna ma gdzieś 16, 17 lat.

Jane

- Jestem Jane, mam 17 lat. Mieszkam tu sama, nie pytaj dlaczego. Jestem natrętna i nieznośna. Dzisiaj pewnie tak Cię wkurzę, że mnie naćpasz i zabijesz od razu, a no i do tego szukam pracy.- odpowiedziała jednym tchem. Usiadła z powrotem, przetarła dłonią oczy.

Jake

-Ah, miło mi, ja jestem Jake i mam 19 lat. - wyszczerzył się do dziewczyny. -Wątpię też, że cie naćpam, nie mam przy sobie narkotyków, a do mojego mieszkania cię nie zaproszę. - powiedział, wypijając zaraz potem połowę piwa.

Jane

- Zawsze możesz kupić.- powiedziała cicho, czego chłopak mógł nie usłyszeć. - Myślisz, że jestem nienormalna, nie?- zapytała po chwili, zagryzła lekko wargę przyglądając mu się uważnie.

Jake

-Nie skądże. - powiedział, po czym ze smutkiem stwierdził, że dwu litrowy kufel jest już pusty. -Uhm, nawet uważam, że to pociągające. - powiedział, po czym zbliżył się do dziewczyny. Niewątpliwie, był pijany.

Jane

Skinęła głową.- Jasne, a o co Ci teraz chodzi?- mruknęła odsuwając głowę chłopaka od siebie. Skrzywiła się, patrząc na niego. Fuj, jak nie lubiła osób pijących i ćpających, jednak za wszelką cenę chciała zrobić tak, by z tego wyszli.

Jake

-Ładna nawet jesteś. -przyznał, po czym wstał i chwiejnym krokiem ruszył w kierunku baru. Miał zamiar poprosić o 'dokładkę', co można było zresztą zauważyć.

Jane

- Aha.- mruknęła z niezadowoleniem. Miał zamiar się upić, to się upił. Więcej nie musi. Wstała za nim.- Idziemy tu.- dodała, kierując go w drugą stronę, do wyjścia.

Jake

-Ale ja szklaneczki nie oddałem! - krzyknął, patrząc błagalnie na kelnera. -Panie kelner, niech pan ratuje, ona chce mnie zgwałcić! - dodał jeszcze. Tak, niewątpliwie był pijany.

Jane

- Zamknij się.- warknęła na niego, popchnęła go lekko w stronę wyjścia. W końcu wyszli na zewnątrz, spojrzała na niego - długo nie wytrzyma. Mruknęła coś pod nosem.