Bar przy 6 alejce.

Nuthria

Otworzyła szerzej oczy i klapnęła na krzesło.
- Jak to w ciąży?- Spojrzała na dziewczynę zaszokowana.- Matko, ludzie, nikt wam nie mówił, że trzeba się zabezpieczać?- Warknęła wściekła.

Travis

Przecież mówie, że się zabezpieczam. - powiedział patrząc na dziewczynę. - Ale mamy już ustalone jak to będzie po porodzie. - dodał po chwili. - Będziesz musiała znosić małe dzieci. - uśmiechnął się lekko.

Nuthria

Parsknęła.
- Jeszcze mi wmawiaj, że ci każda gumka pęka, to się zwinę ze śmiechu.- Mruknęła pod nosem.- A tabletki antykoncepcyjne? - Dodała po chwili, jakby nie słyszała wypowiedzi chłopaka. Żadnych dzieci.

Gość

Zauwarzyła odrazu, że dziewczyna nie jest zadowolona - Nie martw się. Nie powinnaś się denerwować. Lepeij nie popełniaj błędu, którego bedziesz żałować... - mruknęła.

Nuthria

Jej oczy lekko się zwęziły.
- Czy ty mi grozisz?- Zapytała bardzo cicho, zaciskając pięści pod stołem, prawie niszcząc telefon, który nadal ściskała w dłoni.- Mi? To wy jesteście do cholery tak odpowiedzialni! Słyszałaś kiedyś o tabletkach antykoncepcyjnych? Takie małe pastylki, łykasz je, żeby nie zajść, wiesz?- Prawie krzyczała, całkiem wytrącona z równowagi.

Gość

- Do jasnej cholery, jeżeli go kochasz pogudź się z tym. a tak na marginesie. Jest z drugą w ciąży. Na dodatek też byłą! - krzyknęła na cały głos. Wzięła torebke i wyszła cała podenerwowana.

Travis

Myślałem, że jesteś bardziej odpowiedzialna. - powiedział wstając. Spojrzał na N. i zaczął iść do wyjścia z baru.

Nuthria

Zerwała się i wybiegła za nią, zagradzając jej drogę.
- Wiem, z kim jest w ciąży. I wiesz? Jeżeli masz zamiar podrzucić mi tego bachora na wychowanie, to bardzo ci to odradzam.- Wycelowała w nią palec, a potem wyminęła ją i ruszyła za Travisem.

Gość

Podparła się o murek. Przez te krzyki i zdenerwowanie zrobiło jej sie słabo. Pokiwała głową niedowierzając w to co usłyszała. Westchnęła pod nosem.

Travis

Zagryzł dolną wargę patrząc na Nuthrie. - Tylko w weekendy mam brać dziecko. - mruknął idąc dalej przed siebie.

Nuthria

Zatrzymała się i pociągnęła go, żeby też przystanął i na nią spojrzał. Już nie była zła, tylko zagubiona.
- Wybacz, ale teraz to kompletnie nie wiem, co mam powiedzieć.- Przyszło jej na myśl, że są strasznie porąbano i, dodatkowo, patologiczną parą.

Travis

Rób jak chcesz. Wiedz, że nie mam zamiaru i tak być z Fran., dziecko mam brać na weekendy i koniec. - Powiedział patrząc na Fran. Podszedł do niej. - Nic Ci nie jest? - spytał patrząc na nią.

Gość

Zaczęła powoli oddychać - Nie nic, tylko zakręciło mi sie w głowię. Idźcie, poradze sobie jakoś. - mruknęła - A co do podrzucania, nie ma o co sie martwić. - uśmiechnęła sie lekko.

Nuthria

Dobra, zmiękła. Podeszła do dziewczyny.
- Wybacz. Trochę mnie to dobiło.- Przyznała.- Może odcholować cię do domu, co?- Spytała, bo zostawienie dziewczyny tutaj to nie był chyba najlepszy pomysł.

Gość

- Jakbyście mogli... Nie jestem pewna czy dojdę. W każdej chwili mogę zemdleć i zostać w jakimś rowie. - powiedziała pogodnie. Polepszyło jej sie trochę - Mam nadzieję, że nie pokrzyżowałam wam jakiś planów?