Kawalerka.

Cristian Verso

Uśmiechnął się lekko. Zbiegł po schodach, wyszedł z budynku. Hm, faktycznie, zimno, ale trudno. Poszedł kierunku sklepu. Coś będzie trzeba kupić, tylko co. Ma jeszcze parę kroków do sklepu, coś wymyśli.

Martha Obentley

Odłożyła kartkę z długopisem na bok, zeszła z blatu, zastanawiając się, co ona może podczas jego nieobecności zrobić. O, pogrzebie mu w lodówce. Tak więc otworzyła lodówkę i zaczęła ją przemierzać wzrokiem. W końcu znalazła jakiś jogurt. Sprawdziła datę ważności, bo nigdy nie wiadomo ile czasu faceci trzymają coś w mieszkaniu xd Jeszcze dobre, można jeść. Wyjęła z szuflady łyżeczkę, otworzyła swoją zdobycz i zaczęła jeść. Przeniosła się jeszcze do salonu, tam jest fajniej.

Cristian Verso

Wszedł do sklepu. Chipsy, gazeta, napój, chipsy, ha i papierosy, i dropsy. Cóż, zaczęło się. No, przez to wszystko zaczął palić. Nie do końca, wielkie uzależnienie, ale coś tam jest. Chłopak kupił co chciał i wyszedł ze sklepu. Paczkę papierosów włożył do kieszeni w spodniach, resztę do siatki. Po drodze odpalił jednego. Kiedy skończył palić zjadł kilka dropsów miętowych i już. Wrócił do mieszkania.- Jestem.- powiedział.

Martha Obentley

-Co kupiłeś? - zapytała, podchodząc do niego. Nawet nie musiał odpowiadać, bo zaraz zajrzała mu do siatki. Zachichotała, spoglądając na niego. Typowy facet. Tylko jeszcze piwa brakuje. - Nic innego nie było? - zaśmiała się, po czym musnęła go w usta. Tylko niech sobie nie myśli, że mu wybaczyła. Odsunęła się od niego z trochę krzywą miną, patrząc na niego pytająco. Co on znowu wymyślił?

Cristian Verso

Wzruszył ramionami.- Zimno było.- odparł beztrosko rzucając siatkę na kanapę.- Tak, możesz mnie przytulić.- dorzucił od razu. Bynajmniej będzie cieplej.

Martha Obentley

Uśmiechnęła się jakby nigdy nic i przytuliła się do niego, jednoczeście sprawdzając czy nie śmierdzi dymem. Aha, czuć.
-Cristian. - mruknęła, patrząc na niego uważnie. - Daj je. - dodała zaraz, wyciągając do niego rękę.

Cristian Verso

- Co Ci dać?- zapytał uśmiechając się lekko. A co to są, papierosy.. dla niego to tam nic, nawet nie uzależnienie. Spojrzał na Marthę.

Martha Obentley

-Nie udawaj. - oparła ręce na biodrach, wciąż na niego patrząc. - Myślisz, że kilka miętówek załatwi sprawę? Że wiatr na zewnątrz usunie zapach? Daj te papierosy. - powiedziała z powagą. Ona się oszukać nie da, oj nie.

Cristian Verso

Przewrócił oczyma.- To są tylko papierosy.- mruknął. Wyminął dziewczynę i usiadł na kanapie. Zaczął wyjmować wszystko po kolei z siatki.

Martha Obentley

-Tylko papierosy. - powtórzyła ze śmiechem. Usiadła obok niego. - W takim razie ja zacznę brać narkotyki. - powiedziała bez żadnych emocji, kończąc jogurt.

Cristian Verso

Wzruszył ramionami.- Papierosy a narkotyki to co innego.- stwierdził po chwili.- Ale dropsa mogę Ci dać.- dodał wyjmując paczkę dropsów z kieszeni.

Martha Obentley

-Cristian. - jęknęła, odstawiając kubeczek po jogurcie na stolik. - Nie mam już na Ciebie siły. - mruknęła, przyciagając do siebie nogi.

Cristian Verso

- No co?- zapytał zerkając na nią. Odłożył paczuszkę dropsów na stolik, otworzył chipsy.- Chcesz?- zapytał podsuwając paczkę pod nos dziewczyny.

Martha Obentley

Wzięła garść chipsów, zerkając na niego z ponurą miną. Włożyła jednego chipsa do ust, wstała i zniknęła w kuchni, przy okazji zabierając jogurt. Herbaty sobie zrobi. Dolała wody do czajnika, włączyła go, w między czasie do kubka włożyła torebkę herbaty. Gdy woda się zagotowała, zalała wrzątkiem herbatę i posłodziła. Oparła się o blat, trzymając w dłoni kubek. Wbiła wzrok w okno.

Soory, że tak długo. Gościa miałam.

Cristian Verso

Wzruszył ramionami. Nawyk? Kolejny? Trudno. Chwycił pilot i włączył telewizor. Ułożył jeszcze nogi na stoliku, bo jak inaczej. No, mecz. Tyle, że nie mecz piłki nożnej, ale może być i siatkówka, czy piłka ręczna. Byle by się ruszało.