Krypta Roba. *buhahaha*

Rob

W nocy O_O :
Godz. 2:59. Rob budzi się i zauważa, że coś lata, a za nim jeszcze coś i bzyczy. Tak tak, to są nasze wspaniałe komary. Nie chciał zapalać światła i budzić Nai, więc jakimś cudem zabił jednego, a drugiego miał gdzieś. Zasnął, a o czwartej nad ranem coś mu bzyczało w uchu. Walnął się w łep, ale jak to zwykle bywa, nieudało mu się zabić potwornego krwiopijcy. Zaczął się drapać po nogach, tak to już bywa.

Przygoda, nie?

Nailah

Umarłam. hahahhahahahaha!

Przebudziła się, bo coś się w łóżku wierciło. Haha, bo ona zapomniała, że z nim spała, no pijana był, norma. Otworzyła jedno oko i usiadła sobie. Po chwili zawisła nad 'śpiącym' chłopakiem i się na niego gapiła jak jakaś zjawa, haha. Otworzyła szeroko oczęta i nadal się gapiła. Po niedłgim czasie pacnęła go w czoło.
- mam cie ty skurwi**u! - krzyknęła zadowolona, bo komara zabiła. Ołł jee!

Rob

xDDD

Chłop obudził się lekko zszokowany
- Ja skur****?! - zaczął wyć do przestraszonej Nai. Po chwili lekko się uspokoił - O Boże. Cóż się stało, że mnie walnęłaś? - zapytał.

Nailah

- komara miałeś - uśmiechnęła się szeroko i patrzyła na niego, nadal. Naciagnęła się i ziewnęła przeciagle zasłaniając rozdziabione usta dłonią. Jeszcze by chłopa połknęła i co? Miała by nieczyste sumienie ^___^
- bolało? - zapytała po chwili milczenia, takie lekkie opóźnienie chyba ;3