Cichy las.

Netheter

- Rodem z mojego życia...-mruknęła pod nosem. Coś jej się nie podobało. Jakim prawem, on, opowiada historię która była i jest jej historią ? Czyżby było tu tak wiele "rozpieszczonych dzieci". Ugh. - Cześc, Netheter. - powiedziała spoglądając z utęsknieniem na książkę, ale tak by chłopak tego nie zauważył.

Brayan

Bez zbędnych pytań usiadł obok dziewczyny opierając się plecami o drzewo. - Ciekawa ta książka? - spytał patrząc to na dziewczynę, to na książkę. Chciał zacząć jakąś rozmowę z nowo poznaną dziewczyną, a jak na razie nie miał żadnych innych pomysłów.

Netheter

Odsunęła się od niego nieznacznie, bowiem nie lubiła gdy ktoś siedział tak blisko niej. - Nie bardzo. - odpowiedziała. Książkę poleciła ją bibliotekarka, a ta, głupia ją wypożyczyła. Zapomniała że takim babkom się nie wierzy - zawsze polecają tanie romanse. Westchnęła.

Brayan

Chłopak skinął głową ze zrozumieniem. Westchnął cicho patrząc w górę, na korony drzew, przez którę przebijają się promienie słoneczne. Przetarł dłonią lewe oko i zagryzł dolną wargę.

Netheter

Nie patrzyła na chłopaka. Ani jej się nie nie podobał, ale też nie inspirował, nęcił. Westchnęła głośno, spoglądając na ptaka który skakał z jednej gałęzi na drugą niczym mała, zwinna małpka.

Brayan

Mógł by teraz powiedzieć coś w rodzaju 'Wiem, że Cię męczę swoją obecnością więc sobie pójdę' lecz on nie był taki. Wolał usłyszeć to od osoby, z którą 'rozmawiał'. - Czym się interesujesz? - spytał po chwili milczenia.

Netheter

- Tworzę muzykę, to znaczy gram na gitarzę. Kocham też czytac książki. - powiedziała wskazując na książkę która spoczywała na jej kolanach. - Od niedawna jestem posiadaczką psa, nie mojego pierwszego, ale teraz jestem w pełni za niego odpowiedzialna. - dodała pod nosem.

Brayan

Czytanie książki i gra na gitarze. Odwrotność chłopaka chociaż kiedyś grał na gitarze. - Jaka rasa? - zapytał przypominając sobie swojego psa, którego miał w dzieciństwie. Jednak po chwili skrzywił się nieznacznie na wspomnienie swojego ojca, który owego psa wywiózł na wieś.

Netheter

- Siberian Husky. Od zawsze na zawsze. - odpowiedziała. - A Ty ? Co Cię kręci ? - zapytała drapiąc się po głowie.

Brayan

Mnie kręcą liście. - zażartował patrząc na opadający liść. Żadkość o tej porze roku widzieć takiego. - Jak na razie to chyba deska. - powiedział spoglądając na dziewczynę.

Netheter

Jego tani żart ją nie śmieszył toteż podniosła jedną brew do góry, po czym ta tak jak szybko się uniosła, tak teraz opadła. Kiwnęła głową, na znak że zrozumiała, masując się po rękach. Było jej cholernie zimno.

Brayan

Zamyślił się na chwilę patrząc na drzewo przed nimi, a następnie znów spojrzał na dziewczynę. - Zimno Ci? Chcesz bluze czy może przenieść się w jakieś inne miejsce? - spytał zagryzając dolną wargę.

Netheter

- Nie, nie potrzebuję twojej bluzy. - powiedziała nieco oschle, ale nie panowała nad tym. Dobre wychowanie szlag wzieło.

Cecilie

Szła po miękkim mchu z Demi u boku.
-No, biegnij. - stwierdziła odpinając smycz od obroży suki i nawijając ją na dłoń.

Mikael

Szedł po leśnej ściółce rozglądając się. Co on właściwie tutaj robił? Nie, to nie było miejsce z rodzaju tych, w jakich najchętniej przebywał.