Las

William

Ja mam 20 lat. Przyleciałem z Londynu.Teraz tutaj mieszkam i szukam pracy.Studowałem muzykę.-powiedział-Chyba ,że chcesz wiecej wiedzieć.

Miley Cross

- Jesteś tu sam?- zapytała przestając się rozgrzewać. Oparła się o drzewo, zerkając na prawo i lewo.

William

Tak.Mam tu tylko przyjaciół ,którzy też przylecieli z Londynu.-powiedział

Miley Cross

- Mhm.- skinęła chowając iPod'a do kieszeni bluzy, założyła kosmyk włosów za ucho. Usmiechnęła się lekko.- A dziewczynę masz?- zapytała jeszcze.

William

Nie mam takiego szczęścia,chyba kawalerem zostane-powiedział

Miley Cross

- Mhm, ale jakaś na pewno będzie.- powiedziała pocieszająco, uśmiechnęła się jeszcze miło.- Biegamy dalej?- zapytała.

William

Jasne-wstał i szykował się do biegu.

Miley Cross

- Wolno, czy sprint? - zapytała zerkając raz to na niego, a raz na drogę. Miała ochotę się po ścigać.

William

Może maly wyścig?-spojrzał na nią złowieszczo.

Miley Cross

[Staraj się pisać więcej w poście ; ) ]

- Okej.- odparła krótko, zaplatając włosy.- Do końca tej ścieżki.- oznajmiła wskazując ją jeszcze. Wystawiła nogę w przód, przygotowała się.

William

Ok.Gotowi do startu start-krzyknął i ruszył jak blyskawica.Ale narazie był równo z Miley.

Miley Cross

- Nie zmęczyłeś się jeszcze?- zachichotała trochę przyśpieszając. Wypuściła powietrze, uśmiechając się sama do siebie. Odwróciła się na chwilę, zerkając na chłopaka. Korzeń, tak ten głupi korzeń. Miley jak biegła, tak spadła. Mruknęła coś pod nosem, czemu zawsze ona?

William

Zatrzymał się.Nic ci nie jest?-zapytał z paniką.

Miley Cross

Usiadła.- Nie nic.- mruknęła zerkając na dłonie. Fuu, mrówki. Zepchnęła je z siebie natychmiast wstając.- Mrówki, jedno wielkie zło.- dodała szeptem, ni do siebie, ni do chłopaka. Otrzepała się.

William

To dobrze.Bo wiesz taki upadek może skończyć się kontuzją-powiedział nie chcąc straszyć dziewczyny