Sosnowy park.

Charlie

- Daj spokój - mruknęła pod nosem.
- Ja od tego nie umrę - dodała. W jej mniemaniu skręty to było coś od czego nie umrze. A nawqet gdyby. Trudno. Ona żyje chwilą.

Isabelle

- Odbiło ci całkowicie, to ze ja spadłam, to nie znaczy ze ty masz iść w moje ślady - powiedziała i ruszyła powoli ścieżką. Nie rozumiała czemu ona to robi.

Charlie

- Robie to, bo dzięki temu przypominam sobie jego - powiedziała spuszczając wzrok. Kiedy pali bądź ćpa, zawsze sobie przypomina o Derecku. I dzięki temu normalnie funkcjonuje.

Isabelle

- Ale to nie jest powód by palić, jest wiele rzeczy co by ci przypominały Dereck'a, masz przecież w swoim domu jakieś jego rzeczy - powiedziała, - a palenie szkodzi zdrowiu jakbys nie wiedziała - dodała.

Charlie

- Po tym jestem szczęśliwa - powiedziała.
- Może i szkodzi, ale ja muszę to robić - dodała. W jej mniemaniu nie była uzależniona co było czystą fikcją.

Isabelle

- Niszczysz się tylko - powiedziała, - A po za tym to gdzie jest Dereck? - zapytała. Dawno go nie widziała, a powinien byc tu z Charlie. Przyglądała się jej i czekała na odpowiedź.

Charlie

- Gdybym wiedziała, nie siedziałabym tutaj tak sama tylko z nim - powiedziała ponownie spuszczając wzrok. Pamiętała jak to ona mu wyrywała skręty, a teraz sama je pali. On pewnie by już jej nie chciał. Sam kiedyś tam powiedział, że z ćpunkami się nie zadaje.

Isabelle

Pokiwała głową. Czemu mężczyźni tak je ranią, najpierw ona, a teraz jej siostra. - Rozumiem...ale i tak nie powinnaś palić - odpowiedziała i usiadła na jakiejś ławce. - A po co ci te kolczyki?, W wardze i w nosie - mruknęła niezadowolona.

Charlie

Przewróciła oczami.
- Jeśli ci powiem, że mam tatutaż to też będziesz miała do mnie wąty? - zapytała. Odgarnęła grzywkę która opawła jej na oczy i na nowo spojrzała na siostrę.

Isabelle

- Tatuaż to ja też mam - mruknęła, zrobiła go dawno temu, przed zaręczynami z Henry'm, no ale to nie ważne. - Dobra..rób co chcesz...ja zaczynam życie od nowa z czystą kartą, chce zwalczyć to uzależnienie - powiedziała.

Charlie

- Masz? - zapytała. Charlie nawet o tym nie wiedziała.
- Pokaż - dodała. No cóż była ciekawa.
- A mi się dobrze, żyje i nie zamierzam z niczym walczyć - dodała.

Isabelle

Podwinęła trochę bluzkę i u dołu na plecach ukazał się mały tatuaż, ale widoczny. Ukazywał on małego motyla. - Stary, miałam go przed zaręczynami z Henry'm - mruknęła i poprawiła bluzkę. - A ty? - zapytała.

Charlie

Dziewczyna podwinęła bluzkę i odwróciła się prawym bokiem do dziewczyny. Charlie miała wielki tatuaż na cały prawy bok. Blondynka poprawiła bluzkę.
- Nudziło mi się więc poszła do studia z koleżanką. miałam tylko jej towarzystwa dotrzymywać, a wyszłam z tym - powiedziała.

Isabelle

Uśmiechnęła sie - ładny - odpowiedziała i rozejrzała się wokoło. Pustki biły od tego lasu. - Nie bolało? - zapytała. Jej robili taki mały i trochę ja bolało.

Charlie

- Trochę, ale jesterm odporna na ból - powiedziała. Szkoda, że była odporna tylko na ten zewnętrzy, bo bólu wewnętrznego nie była wstanie znieść.