Pusta plaża.

Isabelle

"Jeszcze raz, jeszcze raz" - powtarzała sobie w myślach. No ale czego się nie robi by zacząć wszystko od początku i ułożyć wszystko. - Ok - mruknęła i zamknęła oczy. Ponownie sobie wszystko wyobraziła, odtworzyła przeszłość i wyobraziła sobie ze na jakimś zdjęciu jest tylko ona i Charlie, ze nie ma już Henry'ego, jak na razie dobrze jej szło. Po jakiejś chwili otworzyła oczy, - chyba się udało - powiedziała z uśmiechem.

Henry

Jednak na jego twarzt tkwił grymas. Nawet śmiesznie wyglądał, tak niecodziennie xD. Spojrzał na nią, przechylił delikatnie komórkę, a z niej wylała się woda. Westchnął w duchu wkładając go do kieszeni.

Isabelle

Na widok jego wyrazu twarzy zaczęła się śmiać. Rozśmieszył ją, była ciekawa czemu zrobił taki grymas, no ale już nie pytała o to. On była cała mokra, na szczęście torbe miała na piachu i była sucha.

Henry

- Nie pomyślałem, żeby wyciagnąć rzeczy z kieszeni. No widzisz? Tak się tobą martwiłem, żebyś się nie utopiła... że skleroza mnie napadła. - mruknął ze słodkim uśmieszkiem.

Isabelle

- Biedaczek, wyschnie - mruknęła i usiadła na piachu. Pogoda była ładna, gwiazdy świeciły, tak mocno ze oświetlały razem z księżycem wodę. Wszystko magicznie wyglądało, dlatego uwielbia tu przychodzić.

Henry

Usiadł obok niej ubierając koszulkę oraz bluzę. Rzekł - Co masz zamiar robić do końca tego wieczoru? - chwycił w dłoń patyk, leżący na przeciw niego. Zaczął nim coś pisać na piachu.

Isabelle

- Ja...mam zamiar tu siedzieć do rana by zobaczyć wschód słońca - odparła i położyła się ponownie na plecach. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w szum morza, także uwielbiała zapach, który wydziela morze.

Henry

- Nie zmarzniesz? - zapytał patrząc na jej cieńka bluzeczkę. Niestety, ale nocą temperatury o kilka stopni spadały w dół. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej przyglądając się falom.

Isabelle

- ja jestem gorąca kobieta - zaśmiała się i podłożyła sobie pod głowę torebkę. Niby nic, ale wygodniej było. - To ciebie powinnam się zapytać czy nie zamarzniesz, po za tym możesz wracać sobie do domku - dodała.

Henry

- Jeśli ty zapomniałaś, to nie znaczy ze ja zapomniałem. Może przy wschodzie słońca zapomnę choć część tych wspomnień. Ale przyznaj, niektóre chwile były miłe. - zaśmiał się lekko patrząc na nią.

Isabelle

Po chwili zastanowienia odparła, - no...mogę przyznać ci rację - uśmiechnęła się a na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Oczywiście nie otworzyła oczu, nadal leżała z zamkniętymi i wsłuchiwała się w szum morza.

Massie Carlson

Massie też powróciła. Ależ dawno nie widziała plaży, morza.. Naprawdę niesamowity widok. Dziewczyna szła brzegiem morza, pomimo tego jak wiatr mroził jej policzki, że niemalże zaczynały szczypać. Przyłożyła dłonie do nich i lekko pocierała. Może to coś da, a może nie. Ale jedno jest pewne, tak szybko sama stąd nie pójdzie. Zbyt dobrze tutaj jest.

Jacob Shepard

Sam nie wiedział, po co tu wrócił. Ta cała historia z Shenae zmusiła go to tego, aby opuścił New Jersey. Ale wrócił. Może nawet nie dla niej. Całe życie przecież się nią zajmował i przez to nie skupił się na innych ważnych rzeczach. Wszedł na plażę i od razu odurzyła go morska bryza. Nienawidził morza i to szczerze. Ale gdzie indziej mógłby pójść? Usiadł przy samym brzegu i wyciągnął komórkę. No jasne, zero nowych wiadomości. To raczej oczywiste. Wbił palce w mokry piasek po czym przymknął oczy. Na prawdę nie wiedział, po co tu przyszedł a przede wszystkim, po co wrócił.

Massie Carlson

Massie najchętniej zdjęłaby buty i pochodziła po piasku, jak latem. W niektórych miejscach nawet tego piachu nie widać. Kawałkami plaża przykryta jest puszystym śniegiem, pewnie zaraz zacznie znowu prószyć. Dziewczyna ubrała na dłonie rękawiczki i szła dalej, tak wzdłuż brzegu wdychając świeże powietrze. Rozejrzała się wokół, mało ludzi.. strasznie mało. Trochę dalej ujrzała chłopaka. Czy to jedyna obecna tu osoba? Nie, jednak nie. Jakaś para idzie dalej, ale na tyle daleko, że nawet by nie rozpoznała, gdyby byli jej znajomymi. Massie kucnęła przy brzegu chwytając pobliski patyk. Zaczęła rysować coś na wzór łabędzia. Kiedyś tu takie były..

Jacob Shepard

Wstał. Naprawdę nie chciało mu się tu siedzieć, po prostu pójdzie do swojego mieszkania, zabierze resztę rzeczy i wyjedzie. Gdzieś z dala od New Jersey. Gdzieś, gdzie będzie się ciekawie żyło. To miasto wyglądało, jakby mieszkało w nim z 10 osób. Przeszedł obok jakiejś dziewczyny i nawet nie zwrócił na nią uwagi. Nie zwrócił także uwagi na fakt, że swoim szybkim krokiem niechcący ową dziewczynę 'obsypał' plażowym piaskiem.