Nordstrom Cafe

Jacob Shepard

Jacob tymczasem czuł się coraz gorzej. Ból pochodzący z biodra stawał się nieznośny, na pewno miał je porządnie rozwalone. Po chwili, nie zwracając uwagi na to, o czym Phoebe rozmawia z ochroniarzami, opadł bezwładnie na ziemię. Nie wróżyło to dla niego nic dobrego, cała ta sytuacja na pewno będzie miała mocne skutki.

Phoebe Jones

Phoebe spojrzała wystraszona na chłopaka. - Jake! - krzyknęła i podbiegła do niego. Przyłożyła palce do jego szyi, sprawdzając tętno. Oddychał. - Dzwoń po karetkę!- rozkazała, wskazując na mężczyznę stojącego w pobliżu. Mimo, że była przerażona, zachowała zimną krew. Przewróciła Jacoba odpowiednio na bok, wcześniej udrażniając mu drogi oddechowe. Następnie odchyliła mu delikatnie głowę do tyłu, aby mógł oddychać. Teraz już tylko mogła czekać na karetkę..

Jacob Shepard

Jacob usiłował się podnieść ale nie był w stanie. - Daj spokój - mruknął do Phoebe. Do tego całego przedstawienia brakowało jeszcze bezsensownego szpitala. Dużo lepszym rozwiązaniem byłoby pojechanie do domu i tyle. Po chwili zaczął czuć się trochę lepiej, no, przynajmniej nie aż tak źle jak przed momentem. Rozejrzał się dookoła. Ochroniarze zajęci byli Beanem, gapie stali cały czas w tych samych miejscach bacznie obserwując to Jacoba, to policjantów. Chłopak lekko odepchnął od siebie Phoebe po czym wstał. Zakręciło mu się w głowie, zachwiał się ale się nie przewrócił. Było dobrze. - Przedstawienie skończone - warknął po czym wyjął z kieszeni chusteczkę i zaczął wycierać nią zakrwawioną twarz. Ludzie nieśmiało zaczęli się wycofywać, niektórzy przechodzili trochę dalej ale nadal obserwowali całe zajście. W sumie musiał wyglądać bardzo głupio, ale kto by się tym przejmował. Przeniósł wzrok na Phoebe. - Żadnej karetki. Może wydaje ci się, że wiesz co powinnaś robić ale to nie są pieprzone ćwiczenia w szkole - powiedział stanowczo po czym przeszedł chwiejnym krokiem do swojego czarnego jeepa. Całe szczęście stał całkiem niedaleko, nie musiał się więc za bardzo męczyć. Wyjął z kieszeni komórkę po czym wybrał numer swojego lekarza. Może do niego pojechać ale na własną rękę, nie potrzebuje do tego karetki.

Phoebe Jones

Phoebe spojrzała na chłopaka zdziwiona. Właściwie powinna się tego spodziewać. Wstała natychmiast i energicznym krokiem ruszyła za nim. - Dobra, następnym razem sobie pójdę i w dupie będę miała czy żyjesz, czy nie. Ale bądź tak dobry i pozwól mi chociaż siebie podwieźć.. - warknęła, patrząc na niego zdenerwowana. Jak się nie zgodzi to wyrwie mu kluczyki, także właściwie nie miał wyboru.

Jacob Shepard

Chłopak nawet nie miał zamiaru się sprzeczać. Z tym, żeby to ona kierowała akurat się zgadzał. Nie wymierzając dokładnie rzucił w jej kierunku kluczyki, zajęty był teraz szukaniem odpowiednich numerów. Usłyszał cichy brzdęk i domyślił się, że spadły one na ziemię. - Przepraszam - rzucił krótko po czym wsiadł do środka. Dodzwonił się do jednego z pracowników Decathlonu i pokrótce opowiedział mu, co się stało. Zaraz potem zadzwonił do lekarza, który jak podejrzewał nie zareagował najlepiej.

Phoebe Jones

- Nie szkodzi - powiedziała z wymuszonym uśmiechem, sięgając po kluczyki i wsiadła do auta. Zapięła pasy i wsadziła kluczyk do stacyjki. Spojrzała na rozmawiającego przez telefon Jake'a. Nie, nie będzie mu teraz zawracać głowy. Przeniosła wzrok na drogę i ruszyła w kierunku szpitala.