Hole

Henry

Henry tak łatwo się nie poddaje, z bladym uśmieszkiem na twarzy poszedł za dziewczyną. Stanął obok niej ze skrzyżowanym rękami na klatce piersiowej. Rzekł - Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Ja wiem i ty wiesz, że to co powiedziałem jest prawdą.

Shenae

Spojrzała na niego. - Ile chcesz?- zapytała. Można przekupić, byleby tylko się nie wydało. Prasa, telewizja. To jest to, czego rodzice dziewczyny chcieli się pozbyć, chwilę uwolnić ją od tego. Uwolnić ją od 'zepsucia'. Shenae spojrzała na chłopaka wyczekującym wzrokiem.

Henry

Parsknął śmiechem słysząc propozycję dziewczynę, bez pytania usiadł obok niej - Cóż, nawet jeżeli bym chciał pieniądze to ty takiej kwoty nie posiadasz. Dobra, a tak naprawdę nie wydam Cię. Chciał tylko się upewnić. - uśmiechnął się delikatnie do niej.

Shenae

Uśmiechnęła się kątem ust, leciutko, bardzo. Teraz była zła na siebie.. chociaż niby zaufała chłopakowi, co dziwne. Ale i tak była zła, i na pewno nie piśnie nawet słówkiem Jacobowi o tym. Nie odstępował by jej na krok, żeby go nie wyrzucili zapewne. Shenae założyła nogę na nogę, rozglądając się po centrum.

Henry

- Dopiero przyjechałaś? - zapytał przygladając się jej krótko, bo wzrok przeniósł na sklep z biżuterią. Wsunął jedną dłoń do kieszeni od spodni wzdychając głucho. Druga wolną ręka przeczesał włosy.

Shenae

Skinęła głową.- No.- odpowiedziała jedynie. Teraz co krążyło jej w głowie to ta zepsuta gwiazdeczka, o której mówił chłopak. Dokładnie nie pamięta, jak to sformułował, ale sens pozostał. Chyba to, co mówili jej rodzice jest prawdą widoczną la wszystkich.

Henry

- Ale jesteś rozmowna. Buzia Ci się nie zamyka od gadania. - mruknął mierząc ją wzrokiem. Odruchowo z kieszeni wyciągnął komórkę, przejrzał kilka starych widomości przy okazji je usuwając.

Shenae

Skinęła głową na słowa chłopaka, które i tak nie dotarły do niej za bardzo. Dopiero później. Spojrzała na niego.- Jesteś kimś ważnym w świecie biznesu?- zapytała nie odrywając od niego wzroku.

Henry

- Dlaczego takie skojarzenie? Ja nawet z tym styczności nie miałem. Sądzę, że to jest za duża odpowiedzialność jak dla mnie. Jeszcze moja choroba... To zupełnie przekreśla mnie na tym stanowisku, takie jest moje zdanie. - powiedział przyglądając się przez moment dziewczynie.

Shenae

- Często rozmawiam z ludźmi z wyższych półek, najczęściej.- odpowiedziała zgodnie z prawdą. Próbowała coś zasugerować. No cóż, tak rozkapryszone nastolatki zadają się przeważnie TYLKO z ludźmi z innych półek. Spojrzała na chłopaka.

Henry

- Rozumiem. A tych parę dolarów nie musisz mi oddawać. Pewnie i tak się nie spotakmy. - powiedział uśmiechając się nikle. Westchnął w duchu rozglądając się po przeróżnych sklepach.

Shenae

- Nie myśl, że nie mam, bo mam.- odparła sucho. No tak, żeby nie było, że sławna a biedna! Oj, nie.. Shenae ma pieniądze, tyle, że w domu.
- Może się spotkamy, choćby przypadkiem.- dodała po chwili milczenia. Rozejrzała się po holu, kolejny już raz obserwując przechodni. Jacy oni są.. prości? Tacy zwykli, dla niej byli, aż za zwykli. Dlaczego się tak zmieniła? Jeszcze kilka lat temu była gotowa zaprzyjaźnić się z takimi ludźmi. Zdołała widzieć w nich coś więcej niż tylko zwykłego, szarego człowieka, nie raz bez przyszłości, a z wielkim ciężarem przeszłościowym.

Henry

- Ja nic takiego nie sugeruję. Jestem tego pewien, że tutaj się rodzielimy i ani razu nie spotkamy. - odparł. Jednak teraz był ciekaw jak ma na imię. Być może ją znał z ekranu, lecz nie zajmował się jak kto ma na imię wśród gwiazd.

Shenae

Skinęła głową. Takie rozwiązanie też może być, dlaczego nie? Dziewczyna spojrzała na chłopaka, tym razem, w myśli dokładnie analizując jego twarz. Nie, ona w porównaniu do niego, nie kojarzy go wcale. I dobrze.

Henry

- Zanim sobie pójdę, to powiedz mi jak masz na imię. - mruknęła zagryzając delikatnie dolną wargę. Dodał - Henry. - wypowiedział swoje imię podając dłoń. Jednak nie liczył na to, iż towarzyszka raczy się przedstawić.