Hole

Jake

Przyszedł do centrum. Po co? trzeba było w końcu zrobić zakupy, no nie? Miał zły humor, ponieważ poprzedniego dnia 'zużył' ostatnie pudełko narkotyków. Szedł tak i szedł, nie wchodząc do żadnego sklepu.

Jane

Dziewczyna weszła pośpiesznie do Centrum, była umówiona z Charlotte. Były dalszymi kuzynkami, Charlotte zawsze jej pomagała. Dziewczyna pośpiesznym krokiem szła wzdłuż sklepów, zerkając na zegarek, czy aby na pewno się nie spóźniła.

Jake

Szedł tak, szedł i szedł, aż w końcu na kogoś wpadł. Ten ktoś wleciał do fontanny [tak, fontanny są w sklepach xd] i Jake obejrzał się niechętnie. Zdziwił się, gdy zobaczył Jane.

Jane

Przymknęła ze złości oczy, uspokajała się w duchu, byle by tylko nie wybuchnąć. Pewnie już się spóźniła, a jeszcze wylądowała w fontannie. Zerknęła na chłopaka. Hm, nie sądziła, że spotkają się w tak krótkim czasie. - Dobra, wiem, że mnie nie lubisz, ale mogłeś sobie to oszczędzić.- mruknęła wstając. Wzdrygnęła się.

Jake

-Ja cię nie lubię? - zapytał się, a właściwie zdziwił się. Przecież rozstali się w pokoju, nie? xd

Jane

Zaśmiała się.- Żartowałam.- wytłumaczyła zaraz. Lubiła wkręcać. Spojrzała na siebie, skrzywiła się znacznie. Eh, trudno pójdzie na spotkanie cała morka, bo nawet telefonu nie ma, żeby zadzwonić i odwołać.

Jake

Uśmiechnął się, nie wiedział czemu, ale poczuł ulgę. -Hm., nie mam twojego numeru telefonu,. chciałem zadzwonić. - powiedział.

Jane

- Zgubiłam telefon, znaczy chyba zostawiłam gdzieś podczas podróży, a szkoda mi pieniędzy na drugą, znaczy jak się dorobię to kupię.- powiedziała wyciskając wodę z ubrań. Tak bardzo się nie zmoczyła, jednak zawsze coś.

Jake

-Eh. - mruknął, po czym chwycił dziewczynę za rękę, prowadząc ją do sklepu z komórkami xd Gdyby powiedział jej, co zamierza zrobić, pewnie by się nie zgodziła.

Jane

- Tak, pewnie, daj mi się na nie napatrzeć, a potem szlochać nocami, nad tym dlaczego ich nie mam.- zaśmiała się, patrząc na chłopaka.- Ej, ogólnie to jestem umówiona i chyba już się spóźniłam.- dodała.

Jake

-Wybieraj. - powiedział tylko, wpychając dziewczynę do sklepu. -Nie najtańszy, tylko taki, który ci się podoba. - powiedział, całkiem poważny.

Jane

Przewróciła oczyma, wiadomo, że jak go teraz wkurzy to ten potrąci to z wypłaty. Westchnęła cicho podchodząc do gablot z telefonami.- Nie znam się na nich.- powiedziała do chłopaka. Fakt faktem, nie znała się.

Jake

Wykrzywił się. -Na pewno masz. - powiedział. -Poza tym, nie wkurzaj mnie, mam jak na dziś za dużo kłopotów. -dodał, wybierając kilka pudełek z telefonami i wcisnął je w ręce dziewczyny. -Może być coś z tych. Ah tak, póki pamiętam. Fajnie by było, jakbyś dziś już posprzątała w mieszkaniu moim. Prochów nie ma, jak obiecywałem. - powiedział, po czym wyjął coś z kieszeni. -Masz tu klucze, a tu już pieniądze za fatygę. - dodał, wręczając dziewczynie klucze i 400$.

Jane

Na słowa 'mam jak na dziś za dużo kłopotów' dziewczyna skrzywiła się lekko, zawsze czepiała się słówek. - Nie musisz wtedy mi kupować telefonu, jak to problem.- mruknęła pod nosem. - Ten.- powiedziała wskazując jedno z pudełek. Nie ważne, jaki. Jeżeli mamy być szczerzy, nawet na niego nie spojrzała dokładnie. Chwyciła klucze.- Pieniądze dasz mi, jak posprzątam.- dodała nie biorąc pieniędzy.

Jake

Mruknął coś pod nosem, po czym kupił telefon. Od razu zapisał sobie numer, który podała mu sprzedawczyni. -Proszę. - powiedział, po czym wręczył jej telefon. Nic nie mówiąc, ruszył przed siebie.