Hole

Shenae

- Jestem Shenae.- odparła. Jak na razie istnieje po fałszywym imieniem, więc przedstawiać się może. Jeżeli zależałoby mu na prawdzie to by w końcu znalazł w internecie, usłyszał w telewizji, a nawet na ulicy. To nie jest problem. Nastolatka uchwyciła lekko dłoń Henrego, żeby nie było, że aż taka jest, za jaką ją mają. Owszem, dużo w tym prawdy, ale czasem ma jakieś przebłyski kultury.

Jacob Shepard

Pojawił się w centrum trochę szybciej, niż obiecał dziewczynie. Usiadł na ławce przy głównym wyjściu, mając nadzieję, że dziewczyna zjawi się szybko. Nie miał zamiaru jej szukać, chciała wyjść sama to niech sama go znajdzie.

Henry

Potrząsnął delikatnie jej dłonią. Nie miał pojęcia na jaki temat rozmawiac z nią, po czym zapytał - Może dasz się namówić na cisatko? Hm? - zapytał wskazując palcem na cukiernię obok kawiarni. Uśmiechnął się do niej niewinie.

Shenae

- Mogłabym.. tyle, że już na mnie ktoś czeka. Może innym razem?- zapytała uśmiechając się kątem ust. Nie żeby przejmowała się tym, że Jacob będzie czekał.. tyle, że po prostu każdy może być paplą, dojdzie wiadomość do rodziców. I żegnaj 'wychodne z domu'. Oj, jeszcze jakieś coś się przyczepi do niej po drodze. Lepiej nie, oj nie. Shenae wstała gwałtownie.- Chyba rzeczywiście, innym razem.- skwitowała krótko.

Henry

Wzruszył lekko ramionami - Cóż, trudno. Jakoś się z tym pogodzę, masz. To mój telefon. W końcu na to ciasko pójdziesz ze mną. - mruknął wstając z ławki. podał jej karteczkę z numerem komórki Henry'ego. Uśmiechnął się do niej. Przeczesał kilka razy włosy dłonią, ruszył w swoją stronę znikając w tłumie ludzi.

Jacob Shepard

Przyglądał się przechodniom, kiedy nagle ujrzał Shenae. Oczywiście nie była sama, ale to raczej nie zdziwiło chłopaka. Wstał powoli z ławki, po czym zaczął iść w jej stronę. Zaraz potem już koło niej stał, uśmiechając się złośliwie. - Zostawić ją na 5 minut, i już znajduje sobie nowego. - mruknął. -A może pamiętasz, jak się skończył twój ostatni związek? Twoi rodzice kazali mi dopilnować, żebyś nie umawiła się na żadne randki... - dodał, wiedząc, że dziewczynie się to nie spodoba. Jednak on wykonywał tylko swoją pracę, prawda? Miał dopilnować, żeby dziewczyna nie znalazła sobie chłopaka, to tego dopilnuje.

Shenae

Podniosła wzrok na chłopaka.- Chyba żartujesz.- prychnęła. - Mogę robić, co chcę.- mruknęła po chwili. Przewróciła oczami, po czym ruszyła w stronę wyjścia. Tak, orientowała się, jak wyjść, ale nie wiedziała co dalej. Obejrzała się jeszcze za chłopakiem. - Nie umawiam się z prostymi ludźmi.- dodała na koniec. Oh, czyżby ta rozpieszczona nastolatka wróciła? Pewnie tylko dla pozoru. Może i spodobał jej się ten chłopak, co prawda, nie zna go wcale. Wie, jak ma na imię i ma jego numer telefonu. To wszystko. Ale zawsze można chcieć dowiedzieć się więcej, prawda?

Jacob Shepard

-I tak muszę powiadomić twoich rodziców. -mruknął, ciągnąc się za Shenae. -Oczywiście ja także dostanę 'karę' za to, że puściłem Cię samą, ale nie martw się - przemyślałem sobie wszystko i więcej to się nie powtórzy. Twoi rodzice dali mi jasne polecenia i zamierzam się ich trzymać. - gdy skończył mówić, zorientował się, że są już na dworze. -Tam jest samochód. -wskazał po chwili palcem wielką limuzynę. Cóż, musiał namówić rodziców dziewczyny na trochę mniej spektakularne auto... chyba, że chcieli, żeby dowiedziano się, kim jest Shenae.

Shenae

Przewróciła oczyma. - Papla.- mruknęła jedynie wsiadając do auta. Zapięła pasy, założyła nogę na nogę i skrzyżowała ręce. Ah, jak takie rozkapryszone dziecko. Dokładnie, bardzo rozkapryszone.

Jacob Shepard

Wsiadł do samochodu, jako kierowca. Oczywiście, był także jej szoferem. -A więc do domu, hmm? - zapytał, wyjeżdżając z parkingu.

Shenae

Nie odpowiedziała mu i tak wie, podobno, najlepiej. Mruknęła coś pod nosem. Wyciągnęła z małej, podręcznej torebki swoje okulary przeciwsłoneczne i założyła je na nos. Wyjrzała za okno. Oho, zapewne zaraz będzie kazał jej zamknąć i naskarży tatusiowi, że otwiera okno. Prychnęła cicho. To wszystko co się dzieje nie mieści się w jej głowie.

Jacob Shepard

-Co tak prychasz, co księżniczce znowu nie pasuje? - zaśmiał się. - Shenae, wiem, że może i twoi rodzice są niesprawiedliwi, ale.. - ugryzł się w język. Czy powiedział do niej po imieniu? Przecież nie miał tego robić. Oczywiście, Jacob nigdy do niej nie zwracał się po imieniu.

Shenae

- Jedź.- rozkazała. Podsunęła kolano pod brodę i oplotła je rękoma. Teraz chce się znaleźć, jak najszybciej w domu. Lubi dogryzać komuś, ale nie cierpi, kiedy ktoś dogryza jej. Odchyliła głowę w tył, przymknęła oczy.

Jacob Shepard

-Zrozum wreszcie, że nic do ciebie nie mam! - uniósł głos, co mogło mu przysporzyć większych kłopotów, no ale nic. -Nie wolałabyś być, tak dla odmiany, dla mnie milsza, co? Może wtedy łatwiej byłoby nam się dogadać. - mruknął.

Shenae

- Dla Ciebie?- zapytała. - Dla odmiany to.. dla odmiany mogłam tam zostać, a nie kisić się w tym cholernym mieście. Bóg wie, czemu i jak daleko jest od domu, MOJEGO domu.- odparła, nieco doniosłym głosem.
- Zawieź mnie do domu. Jak nie, dojdę sama. - dodała na koniec. Każdy wie, że nie doszła by sama tak prędko, ale.. jakby się wysiliła, czemu nie.